„Miki Mister DJ”

Szkoła » Archiwum » Archiwum Rondo Mówi »  „Miki Mister DJ”

2012-10-25 10:06


Na początku października w gorzowskim teatrze  im. Juliusza Osterwy odbyła się premiera spektaklu dla młodzieży pt. „Miki Mister DJ” w reżyserii Jana Peszka. Zaplanowana została w ramach dziesiątej już edycji  Miejskiej Kampanii Edukacyjno-Informacyjnej „Obudź się”. Ma ona na celu przeciwdziałanie uzależnieniom wśród młodzieży i zachęcanie jej do konstruktywnego spędzania wolnego czasu poprzez rozwijanie swoich zainteresowań i pasji. Spektakl ten jest dziełem młodego polskiego dramaturga Mateusza Pakuły.


          Głównego bohatera (Jarosław Książek) poznajemy już w pierwszej scenie, podczas rozmowy jego matki i siostry. Mówią tak, jak gdyby rozmawiały o kimś obcym, a nie o członku rodziny,  zdają sobie sprawę, iż się od nich oddala, a siostra przyznaje, że ostatnio brat odezwał się do niej dziesięć lat temu. Miki jest samotny, zagubiony, nie umie porozumieć się ani ze swoją rodziną, ani ze znajomymi. Próbuje sobie z tym poradzić na różne sposoby. Zrywa on ze swoją dotychczasową partnerką i zaczyna spotykać się z o wiele młodszymi od siebie dziewczynami. Jego znajomy, Casanowa, radzi mu, aby tak jak on zamienił kontakty z ludźmi na świat wirtualny, w który sam zagłębił się do tego stopnia, iż przed ekranem komputera spędzał cały swój czas. Jest to poważny problem poruszany w tym spektaklu. Młodzi ludzie, pozbawieni  wzorców , często zapominają lub nie wiedzą,  jak ważne są bliskie relacje i wolą komunikować się przez Internet. Skutkiem tego jest to, że nie potrafią się ze sobą porozumieć, odczuwają samotność i obojętność innych, ponieważ zagubili się  i nie potrafią się odnaleźć w otaczającej ich rzeczywistości.  

 

          Zwrócić uwagę należy na bardzo dobrą grę aktorską, zwłaszcza wcielającej się w rolę kilkunastoletniej dziewczyny, Marzeny Wieczorek. Ciekawa i przykuwająca uwagę była scenografia, przygotowana przez Roberta Ramusa, a o odpowiednie stroje zadbała Julia Kornacka.


       „Mister znaczy tyle co pan lub zwycięzca konkursu piękności. DJ znaczyć może didżeja lub Don Juana”. Słowa reżysera, Jana Peszka wskazują na to, że spektakl ten może być różnie interpretowany. W zależności od widza będzie on wzbudzał odmienne emocje. Od razu po jego obejrzeniu  nie można odpowiedzieć na pytanie, czy się podobało, ponieważ widz może być lekko zmieszany, zdegustowany lub oburzony. Starszym widzom może nie spodobać się słownictwo, liczne wulgaryzmy. Natomiast młodzież oburza się, że młode pokolenie jest ukazane według powszechnego stereotypu – jako prymitywne i niewykształcone, zainteresowane tylko seksem. Nie wiem, czy jest to spektakl godny natychmiastowego polecenia, jednak nie należy żałować czasu spędzonego w teatrze.  

 

 

Justyna Frątczak

 
  • Dodaj link do:
  • www.facebook.com
 

Komentarze