Raggafaya w „Mana-Mana”

       19 października 2012 roku w klubie „Mana-Mana” odbył się koncert zespołu Raggafaya. Występ miał zacząć się o godzinie ósmej, jednak zespół przyjeżdżał aż z Koszalina, więc fani musieli poczekać pół godziny dłużej na upragnionych idoli.

     Kiedy rozbrzmiały pierwsze dźwięki gitary, nikt ze zgromadzonych nie czekał. Wszyscy ruszyli na scenę, gdzie czekali już muzycy. Zespół emanował bardzo pozytywną energią. Dzięki temu nikt się nie smucił. Wszyscy skakali, tańczyli, cieszyli się. To było cudowne oderwanie od rzeczywistości, codziennych obowiązków i chwila zapomnienia. W środku widowni zaczęło się szalone pogo, jednak nikt nie patrzył na siebie z nienawiścią. Wszyscy skakali razem w jednej grupie, staliśmy się jednością. Było strasznie gorąco i duszno, ale to się nie liczyło, najważniejsza była zabawa. Zespół utrzymywał świetny kontakt z widownią. Muzycy śpiewali razem z fanami m.in. „Cała sala”, „Halo, tu jestem”, tańczyli z nimi, rozmawiali, dziękowali tym, którzy się zjawili w klubie. Byli pozytywnie zaskoczeni tym, jak bawili się gorzowianie. Kiedy koncert dobiegał końca, publiczność nie dawała za wygraną! Wszyscy wspólnie krzyczeli, dziękowali i prosili o bis. Zespół nie był nieugięty. Zagrał ponownie dla swoich fanów szaloną piosenkę „Bongo mam” z nowej płyty „Mixturrra”. Potem nadszedł czas na After Party. Przed klubem pojawił się wokalista zespołu - „Chill”, czyli Nataniel Marsal Cabitango. Wszyscy ustawili się do wspólnego zdjęcia, czekali na autografy, chcieli porozmawiać z nim chociaż chwilę. Wspaniałe zakończenie muzycznego piątku.

     Koncert można zaliczyć do udanych. Na twarzach osób, które wychodziły z klubu, malował się promienny uśmiech. Mimo że wszyscy byli zmęczeni, mogliby tańczyć dalej. Takie wieczory łączą ludzi. Na pewno ze zniecierpliwieniem będę czekała na następny koncert.

Klaudia Sawicka