Jak to Rondowicze pomagają lokalnej gospodarce

Szkoła » Archiwum » Archiwum Rondo Mówi » Jak to Rondowicze pomagają lokalnej gospodarce

2012-06-11 20:02

Spacerując po szkolnych korytarzach podczas trwania długiej przerwy, można się zdziwić ilością ludzi na korytarzach. I nie chodzi tu o to, że jest ścisk – przy dobrej pogodzie jedynie garstka z nas siedzi w dusznej szkole. A więc co robimy? Tuż po dźwięku dzwonka potężna gromada osób wylega na boisko by rozpocząć okupację trybun lub wychodzi przed szkołę posiedzieć na murku. W patio rozpoczynają się mecze zeszytowego ping-ponga, a z głośników szkolnego radiowęzła zaczynają dochodzić dźwięki kojące uszy. Pani Sosikowa wstaje ze swojego krzesła i zaczyna ciężko pracować, by każdy uczeń nie siedział głodny przez kolejne godziny nauki. Istnieje jednak grupa osób, których nie kusi ani słoneczko ani czekoladowe rogaliki w kawiarence. I nie mówię tu o towarzystwie karmiącym raki : )

 

Mówię tu oczywiście o naszych szkolnych zakupowiczach, dla których niegroźne jest wychodzenie poza teren szkoły i przechodzenie przez jezdnie. To właśnie oni wspomagają naszą gorzowską gospodarkę, kupując produkty w sklepach znajdujących się naprzeciwko szkoły – Żabce i Polskiej Chacie. Niektórzy ryzykują nawet życiem, pokonując kolejne 100m w celu kupienia ociekającego serem cheeseburgera w pobliskim MacDonaldzie. Doszły mnie nawet słuchy, że pojedynczy wędrowcy zapuszczają się w sam środek miasta by robić zakupy w Tesco. Czy ktoś mówił, że szkoła w centrum miasta to zły wybór? : )

           

            Postanowiłem zagłębić się w temat i podpytać panią ekspedientkę ze sklepu z zielonym płazem w logo, czy nasi uczniowie naprawdę generują spory ruch w godzinach szkolnych przerw. Jak się okazało – tak, i to ogromny. W sumie to wystarczy postać sobie przed sklepem w godzinie 11:20-11:40 i samemu stwierdzić ten fakt. Rondowicze wbrew pozorom nie są tzw. ‘sztucznym tłumem’, bo można zauważyć, że każdy uczeń wychodzi z lokalu z jakimś świeżym zakupem w ręku. Pani Magda (ekspedientka, dane nieprawdziwe) komentuje, że gdyby nie nasza szkoła, to byłoby tu strasznie nudno i że mogłoby być tak cały rok. Chyba pozostaje nam współczuć paniom sprzedawczyniom nachodzących 2 miesięcy wakacji, podczas których raczej niewielu uczniów zapragnie wrócić do szkoły i zrobić zakupy w tych sklepach.

 

            Podobną rozmowę przeprowadziłem z sympatyczną panią kasjerką z restauracji MacDonald’s. Przyznaje ona, że w godzinach szkolnych i poszkolnych jest tam najwięcej klientów. Dodaje także, że ok. 70 % klientów lokalu stanowi młodzież w wieku szkolnym.

 

            Jakie wnioski możemy z tego wysunąć? Myślę, że dla naszego rondowego towarzystwa wychodzenie na przerwach poza teren szkoły w celu uzupełnienia zapasów spożywczych jest czymś normalnym, ale nie zapominajmy o tym, że jest to wbrew regulaminowi szkoły i mogą nas przez to spotkać niemiłe konsekwencje. Korzystając z kawiarenki szkolnej nie narażamy się na takie problemy, a w dodatku mamy dość bogaty asortyment produktów i dostęp do sieci WiFi : )

 

 
  • Dodaj link do:
  • www.facebook.com
 

Komentarze